Na wypał glinianych wyrobów muszę sobie trochę poczekać.. piec ceramiczny w pracy jest ciągle zajęty, więc grzecznie układam moje dzieła w kolejce do kolejnego wypału.
Mam już pierwsze koraliki z próbkami szkliwa, jakie na pierwszy rzut sobie zakupiłam...
ale o tym w innym poście.
Dziś o sznurku lnianym...
W sieci pojawiło się mnóstwo naszyjników z tego sznurka. O gęstych splotach, rzadkich i powiewnych wolnych nitkach, z bogactwem kamieni i koralików lub na surowo... zachwycając prostotą.
Podobają mi się!
Kupiłam więc sznurek... zapięcia... koraliki...
i oto moje prace:
cudne naszyjniki!!! i te kolorki, naturalnosc...super!!!
OdpowiedzUsuńPiękne właśnie takie jakie lubię najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
oj, ale piękne!!!!!
OdpowiedzUsuńFajne te naszyjniki. Takie naturalne bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Oooo! Cudowne! To jest właśnie talent - z czegoś topornego i "szorstkiego" stworzyć dzieło delikatne, lekkie i eleganckie. Pozdrówki :)
OdpowiedzUsuńŚliczne naszyjniki:)
OdpowiedzUsuńNaturalnie fantastyczne!!! Takie naturalne i świeżutkie. Czuć niemal sierpniowy zapach łanów pszenicznych. Piękne. JA również uwielbiam len. Często go używam w swojej biżuterii. Jest niesamowicie prosty i za razem szlachetny. Miłego popołudnia,pozdrawiam ,Grzegorz.
OdpowiedzUsuńpiękniaste, kocham prostotę i elegancję w jednym, wow.
OdpowiedzUsuńAle świetne!! bardzo mi sie podobają:D
OdpowiedzUsuńCudne...
OdpowiedzUsuń